Jak powstawały moje książki


Nie tak często, ale zdarza się, że ktoś wysyła na mój adres swoje bajki, wiersze… Na tym blogu próbuję wytłumaczyć, jak można je wydrukować i ostrzegam, że nie jest to prosta droga.
Nie było mi łatwo prowadzić własne wydawnictwo bez funduszy, wsparcia z zewnątrz, ot tak – od zera. Żeby zgromadzić środki na wydanie każdej kolejnej książeczki zabiegałam o spotkania autorskie, których głównym tematem zawsze była książka – od pomysłu, do drukarni.
Miałam wyjątkowe szczęście spotkać tylu życzliwych ludzi, głównie w przedszkolach, szkołach i bibliotekach.
Wiem już, że zdobyłam przez te lata tak wielu czytelników, że nie zostaną moje książeczki szybko zapomniane.
(Jeśli ktoś chciałby skorzystać z moich doświadczeń – proszę otworzyć stronę   „Dla twórców”)

Drugi piesek w moim domu – „Kluseczka”

Na stronie „Mój piesek” opisałam problemy, jakie mieliśmy z potężnym psem BARIM.  Po takim złym doświadczeniu nie chciałam już mieć w domu żadnego zwierzątka. Żadnego! Dzieci nie mogły tego zrozumieć. Prawie u każdego naszego sąsiada była jakaś psinka. Nic więc dziwnego, że nasza córeczka  Małgosia też bardzo chciała ją mieć. Jak dziecku coś się obieca, to trudno się potem z tego wykręcić. A ja obiecałam jej, że piesek będzie, ale rasowy bo wtedy wiadomo, jaki urośnie duży. A taki z rodowodem to dużo kosztuje itd…  Przez jakiś czas udawało mi się z tego zakupu wykręcać. Małgosia była niecierpliwa. Pewnego razu podczas lepienia pierożków z resztek ciasta ulepiła pieska – KLUSECZKĘ. I to zwierzątko z ciasta stało się bohaterem mojej książeczki pod takim właśnie tytułem. KLUSECZKA razem z dziećmi przeżywała różne przygody i tak powstała moja najważniejsza książeczka, którą córeczka umiała w całości recytować z pamięci. Nie znalazłam wydawnictwa, które chciałoby ją wydrukować, więc utworzyłam moje własne…