Jak powstawały moje książki


Nie tak często, ale zdarza się, że ktoś wysyła na mój adres swoje bajki, wiersze… Na tym blogu próbuję wytłumaczyć, jak można je wydrukować i ostrzegam, że nie jest to prosta droga.
Nie było mi łatwo prowadzić własne wydawnictwo bez funduszy, wsparcia z zewnątrz, ot tak – od zera. Żeby zgromadzić środki na wydanie każdej kolejnej książeczki zabiegałam o spotkania autorskie, których głównym tematem zawsze była książka – od pomysłu, do drukarni.
Miałam wyjątkowe szczęście spotkać tylu życzliwych ludzi, głównie w przedszkolach, szkołach i bibliotekach.
Wiem już, że zdobyłam przez te lata tak wielu czytelników, że nie zostaną moje książeczki szybko zapomniane.
(Jeśli ktoś chciałby skorzystać z moich doświadczeń – proszę otworzyć stronę   „Dla twórców”)

Dlaczego lubię wiersze

Skoro już postanowiłam zwolnić tempo pracy od tego roku, automatycznie nasuwają się myśli „rozliczeniowe” – co udało się zrobić, czego nie było warto… Zdecydowanie więcej odnotowuję plusów. Wspaniała przygoda z Ilustratorami, Bibliotekarzami, Dyrektorami szkół i przedszkoli, no i przede wszystkim z Dziećmi! Spotkania autorskie, chociaż męczące też przecież dostarczały mi niewątpliwie satysfakcji. To nie był łatwy okres dla poetów piszących tradycyjnie. Lansowana moda na twórczość bez interpunkcji, bez rymów, często z wyrazami trudnymi do zaakceptowania znajdowała jakoś sponsorów. Naprawdę próbowałam to troszeczkę chociaż polubić, albo zaakceptować.
Na jednym ze spotkań z takim modnym poetą zadałam mu krótkie pytanie: „Jak często wraca do swojej twórczości i czy czytanie jej po pewnym czasie sprawia mu przyjemność?”
Zapadła długa cisza, aż krępująca. Cenię prawdomówność… to był porządny człowiek.
A ja lubię wiersze. Nie tylko moje. Lubię wielu polskich poetów. Nawet wiersze rosyjskie, których musiałam się uczyć. Robiłam to z przyjemnością. Co jest w nich takiego pociągającego? To rytmika, melodyjność, płynność wymowy, miły temat przewodni. No, to przecież to samo, dlaczego lubimy niektóre piosenki.