Wiersze – List do …

1. Nasz Jan Paweł II
2. Rozmowa z dzieckiem – List do Prezydenta Miasta Poznania

1.Nasz Jan Paweł II
Wyboistą świata drogą
Od tak wielu, wielu lat
Chodził pielgrzym pochylony
Przez ten niegościnny świat.

I tam, gdzie brat kosztem brata
Chciał dostatnio żyć jak król,
Ukazywał nędzę świata –
Wyzysk, biedę, płacz i ból.

Prosił, uczył wciąż od nowa…
Ale ludzie hardzi tacy;
Kto chciał słyszeć jego słowa?!
Zrozumieli go Polacy?

Kryształowa, Święta Postać…
Ja dziękuję za zasługi,
Bo nam pomógł z kolan powstać –
Polak, nasz Jan Paweł II.

2 – Rozmowa z dzieckiem
„Wakacje już się kończą, a śniegu nie ma wcale.
Co robić z wolnym czasem… podpowiedz proszę mamo!
Jak szaro i ponuro, a miało być wspaniale.
Czy dawniej było lepiej? Czy zawsze jest tak samo?!”

„Ja także byłam kiedyś taka jak ty maleńka.
Mieszkałam w dużym domu, co krzywo wyrósł z ziemi.
Kiedy świeciło słońce, błyszczały w nim okienka,
Jak śliczne grzybki klony tonęły tam w zieleni.

A miła ta uliczka się CHŁODNĄ nazywała…
Bo warto ją opisać (skoro już o niej mowa),
Niezwykle stroma, piękna, w dodatku taka mała,
A tuż u jej podnóża srożyła się LODOWA.

Kiedy mróz trzymał mocno, a śniegu mało było,
W pięknym KASPRZAKA parku, wśród drzew i wielu ławek
Choćby na jednej łyżwie kolegów się goniło,
Bo tam, co roku dla nas zamarzał płytki stawek.

A jakie były zjazdy, ślizgawki i skakanki
Na naszej słynnej bardzo z wysokich gór ARENIE!
O, tam to niejednemu się rozleciały sanki!
I szedł do domu z płaczem – bolało go „siedzenie”.

Latem w KASPRZAKA parku sadzono piękne kwiaty.
Porządku stróż pilnował co bardzo był surowy;
Jeśli ktoś trawnik deptał, mógł nawet dostać baty!
O jeździe na rowerku nie było nawet mowy!

Lecz były tam festyny, koncerty, potańcówki.
Przy muszli, przy fontannie fruwały baloniki…
Dla trójki swoich dzieci rozmieniał tato stówki:
Na watę, na kiełbaski, na lody, herbatniki…

Nieraz się tam zapewne Perseusz biedny zżymał –
Kamienny mąż z cokołu, co strach i podziw budzi –
Co głowę ściął Meduzie i tak wysoko trzymał!
A straszne jej spojrzenie zmieniało w kamień ludzi!

Czasami dobry tato szedł z nami do palmiarni
I tam za kilka groszy (już nie pamiętam ile),
Kupował chwile szczęścia psocącej wciąż dzieciarni.
Wśród palm, kaktusów, cytryn, mijały słodkie chwile.”

„Już przestań, przestań mamo, ja muszę protestować!
Kto kazał górki zniszczyć i beton powylewać!
Do Prezydenta Miasta chcę zatelefonować!
Nie, lepiej list napiszę – nie będzie on się gniewać?!”

– List do Prezydenta Miasta Poznania
Poznań, dnia 24.12.1983 r.

PANIE PREZYDENCIE!
Przykro mi ogromnie,
Gdy piszę do Pana te niemiłe słowa:
Że tak brudno tutaj, gdy się jedzie do mnie,
Że zniszczono piękno naszego SYTKOWA!

Pod płytą betonów poginęły kwiaty,
Nie ma tu niczego, co ucieszy oko…
Czyżby nas tu wszystkich spisano na straty,
Gdy doły kopano tak strasznie głęboko!

Czy Pan o tym nie wie, że tutejsze dzieci
Nie mają boiska, pływalni, zieleni…
Mają plac do zabaw w wysypisku śmieci!
Wśród miejskich odpadków! Robactwa! Kamieni!

I choć kiedyś na nich pewnie kwiat wyrośnie…
Przyjdą nowe dzieci – tu się nic nie stało!
Lecz teraz mi smutno, tak bardzo żałośnie,
Dręczy mnie niepewność – czy tak być musiało!?

Niech Pan wspomni czasem te łąki zielone,
Skąd dziś wielki zaduch aż do nieba leci!
Czy naprawdę wszystko musi być zniszczone?!
Czyżby Pan zapomniał, że tu żyją dzieci?!

Więc do Pana z prośbą ten liścik kieruję –
Ochraniaj przyrodę, bo już chyba blisko,
Że zniszczymy ziemię, rzeki i tak czuję,
Że nasz kraj przemienimy w ogromne śmietnisko!

Smutno mi ogromnie i już kończyć muszę…
Przesyłam ukłony –
Grzeczne i oddane
Dziecko ze SYTKOWA.

Ps.
Czy ja Pana wzruszę?
Na cóż może liczyć dziecko zapomniane?

Ten wiersz pisałyśmy z córką – każda oddzielnie, w grudniu 1983 roku. W styczniu 1984 roku wysłałam go na XII turniej wierszy o Poznaniu i Wielkopolsce – organizatorem był Pałac Kultury w Poznaniu. Oczywiście – wyróżnienia być nie mogło.
Małgosia miała wtedy zaledwie 9 lat. Jej rytmiczne wiersze nie zawsze się rymowały, ale były piękne.
W miejscu naszego zamieszkania – na Jeżycach – Sytkowie władze miasta urządziły nam prawdziwe piekło. Na łączce przyległej do lotniska, ok.200 m. od naszych domów zaczęto wydobywać piach w ogromnych ilościach. Następnie, do tych wyrobisk przez kilka lat zwożono miejskie śmieci. W takim miejscu wychowywały się nasze dzieci…
Pałac Kultury w Poznaniu w 1984 roku ogłosił XII turniej wierszy o Poznaniu i Wielkopolsce. Razem z córką postanowiłyśmy coś na ten temat napisać, każda oddzielnie. I tak powstał ten utwór.
Niestety, wiersz mojej małej córeczki do Prezydenta Wituskiego nie zawsze się prawidłowo rymował i dokonałam w nim trochę znaczących poprawek, co nie zmieniło treści listu. Żałuję ogromnie, bo oryginał niestety, się nie zachował.

Komentarze są wyłączone.