„Reks”- wierny towarzysz

Małgosi przez krótki czas wystarczała zabawa z „Kluseczką”, chociaż przypominała mi często o obietnicy zakupu pieska rasowego. Troszkę się wykręcałam tym, że nie mogę się zdecydować, z  jakiej on ma być rasy… Wiedziałam już, że najwyższy czas na coś się zdecydować. Było już późne popołudnie, kiedy Małgosia wracając z zabawy przyniosła na rączkach małego szczeniaka. „Mamusiu zobacz – nie musisz już wydawać pieniędzy na mój imieninowy prezent… Ja dostałam od sąsiadki tego pieska… za darmo! To jest mój REKSIO”. Udawałam, że jestem zadowolona…  No i spokój się skończył. Kundelek okazał się przemiłym zwierzakiem. I tak dobrze było przez czas  ok. 1 roku. Potem REKSIO zachorował. Ciężko zachorował. Lekarz przypuszczał, że prawdopodobnie na nosówkę. Długo trwało leczenie, ale pacjent wyzdrowiał. Niestety, od tego czasu potrafił być agresywny. Bardzo zwinny i silny po płotach chodził, jak po drabinie. Nie był też zbyt gościnny, nie tolerował innych psów. Niestety, traktował obcych jak napastników i chociaż niektóre sytuacje wyglądały bardzo śmiesznie nie było z czego się cieszyć. Chociaż na dworze zawsze uwiązany na bardzo długiej lince, czasami nam uciekał i wtedy baliśmy się , żeby nikomu nie zrobił krzywdy. Wspominam go z ogromnym żalem. Nie poznałam nigdy więcej tak inteligentnego i wiernego psa. Był z nami przez 17 lat.  Kiedy pisałam bajkę „PIES KANGUR” , myślałam o REKSIE.