Teatrzyk

Zaczarowany indyk (teatrzyk)

1 krewny
No, nareszcie! Biała chatka
Zaprasza życzliwych ludzi… —– Wchodzą dwaj krewni
Odwiedzimy wujka Władka?
2 krewny
Chętnie. Z nim się nikt nie nudzi.
Zawsze miły i wesoły,
Chociaż skromnie na wsi żyje.
Karmi drób, dogląda pszczoły,
A po pracy winko pije.
Wujek
Witam moich drogich gości;
Najważniejsza jest rodzina.
Mamy powód do radości,
Więc skosztować trzeba wina.
Trzy butelki mam schowane
I okazja się nadarza;
No, kieliszki już nalane.
Pijcie zdrowie gospodarza!
Teraz zajrzę do kurnika,
Bo nakarmić was wypada…—–Wychodzi, po chwili wbiega przerażony
(–)
Rety! Złapać chcę indyka,
A on głośno tak powiada:
„Oszczędź, proszę, moje życie…
Uroczyście obiecuję,
Że się zemszczę należycie,
Jeśli ktoś mnie dziś skosztuje!
I posłuchaj, co ci powiem –
Błąd popełniasz niesłychany;
Siedzę sobie między drobiem,
Lecz jestem zaczarowany!”
(–)
Oj, za dużo dziś wypiłem!
Patrzcie, jak on mnie podrapał!
Ależ ja się wystraszyłem!
1 krewny
Lecz indyka wujek złapał?
Wujek
Oczywiście – oskubany,
Upieczony przy ognisku,
Piękny, tłusty i rumiany
Czeka właśnie na półmisku. —– Wnoszą tacę z indykiem – wujek zachęca do jedzenia.
(-)
Widzę, że wam nie smakuje.
Leży, biedak, wciąż nietknięty…
2 krewny
Może wujek go skosztuje?
Wujek
Zjadłem troszkę… bez zachęty.
2 krewny
Ojej! Czuję tu coś złego!
Wujek robi się złośliwy,
Przykro patrzeć dziś na niego!
Jaki groźny! Napastliwy! —– Wszyscy uciekają
……………………………………………………………………………………………….
1 sąsiadka —– Pod oknem przechodzą sąsiadki i rozmawiają.
Sąsiad chodzi napuszony…
Wściekły bardzo i nadęty; —– Zaglądają przez okno.
A na twarzy jest czerwony!
Coś gulgoce jak najęty…
2 sąsiadka
Wczoraj w izbie go zamknięto.
Sam policjant stał na straży!
Choć to było wielkie święto,
Przyjechało trzech lekarzy.
Potem jeszcze przez dzień cały
Pytaniami go męczyli…
3 sąsiadka
No, badania długo trwały,
Lecz sąsiada wypuścili.
Ale teraz chodzi wszędzie
Osowiały, chory, blady…
Chyba taki zawsze będzie.
Na tę słabość nie ma rady.
On na pewno nie udaje.
1 sąsiadka
I wygląda na chorego.
Wiem, że późno z łóżka wstaje,
Nie chce podejść nikt do niego.
W różne wdaje się potyczki,
Ignoruje piękne panie,
A zaczepia wciąż indyczki!
Z przyjemnością patrzy na nie…
…………………………………………………………………………………………………………………
ciotka —–W mieszkaniu: ciotka, sąsiad
Tak jest miło, gdy rodzina
Razem idzie do kościoła.
Późno. Która jest godzina?
Niech ktoś wujka już zawoła
(Może pójdzie do spowiedzi)? —– Wychyla się przez okno
(–)
Widzę jakieś zbiegowisko!
Wujek wśród indyczek siedzi!
Chyba wściekło się chłopisko!
Aż dygocze biedak cały…
Atakuje młodsze panie!
Takie piękne suknie miały;
Jednej zniszczył już ubranie…
Sąsiad
Widać, nie każdego lubi.
Trudno, powiem – będę szczery –
Kolor go czerwony zgubi,
Bo indycze ma maniery.
(–)
Żył tu kiedyś weterynarz,
Lecz wyjechał, gdy był stary.
Leczył dobrze, a nasz młynarz
Raz posądził go o czary.
Jeśli zgodzi się cioteczka,
On przyjedzie do chorego.
Muszę przywieźć go z miasteczka.—– Wychodzi
Weterynarz
Ktoś mnie wołał? Cóż nowego?
Mam w torebkach ziółka zdrowe…
Może zaraz zaparzymy?
Proszę pana na rozmowę;
A co dalej – zobaczymy.
Muszę zbadać i osłuchać… —–Bada
(–)
Oj, bulgocze coś w żołądku!
Trzeba szybko go przepłukać.
Jeszcze… troszkę… co, w porządku?
No i proszę – ta metoda
Chociaż prosta jest wspaniała.
Zapomniana dzisiaj – szkoda.
Widać, że poskutkowała.
Baniek już nie będę stawiał.
Myślę, że jest pacjent zdrowy.
1 sąsiadka —–Sąsiedzi rozmawiają pod oknem.
Wszystkie szkody ponaprawiał.
Nie jest taki wybuchowy.
Siły ciągle mu przybywa,
Karmi kury i perliczki…
3 sąsiadka
Jednak, kiedy odpoczywa,
Lubi patrzeć na indyczki!
2 sąsiadka
No i zawsze czegoś szuka…
Gdy indyczkę czasem spotka
Mruczy cicho:
„Ale sztuka!
Jaka zgrabna ta ślicznotka!”

Komentarze są wyłączone.